Nareszcie orzeźwiło się na zewnątrz i wewnątrz mojej głowy także :)
Postanowiłam odświeżyć trochę bloga i bardziej zaangażować się w jego
prowadzenie a także przygotować małą niespodziankę dla Was. Efekty
wszystkich tych postanowień pojawią się za jakiś czas :)
A tymczasem - co prawda już prawie po sezonie ;) - zapraszam Was na mój balkon.
A na tym balkonie bez większych sensacji i rewelacji. Sprzęty i dekoracje raczej z odzysku, kwiaty i inne rośliny marnawe i trochę zaniedbane... Ale mimo to, jest to miłe miejsce na poranną kawę, chwilową lekturę czy wieczorną lampkę wina.
Osobiście jestem bardzo zadowolona z pomysłu, aby ze starego i niepotrzebnego już akwarium zrobić lampion. Co prawda duże pieńkowe i kolorowe świece prezentowałyby się w nim dużo lepiej niż małe pchełki, ale ze względu na słoneczną ekspozycję balkonu nie ryzykuję ;)
Półkę, która wywędrowała z mojej pracowni, a której miejsce zajęło łóżeczko wypełniłam bibelotami, których nie mogłam upchnąć w mieszkaniu.
Pozdrawiam Was!
Ewela
środa, 26 sierpnia 2015
środa, 19 sierpnia 2015
Salonowo
To, że trochę zaniedbałam bloga i Was wcale nie wynika tylko z tego, że rodzinka nam się powiększyła. Zwyczajnie NIC MI SIĘ NIE CHCE. Panujące upały mnie wykańczają - snuję się po nagrzanym mieszkaniu ( 5 piętro w bloku i balkon na wschód...) jak zombie i ciężko jest mi w takiej temperaturze skoncentrować się na czymś konkretnym. Ale w końcu wzięłam się w garść i postanowiłam posnuć się trochę z aparatem po salonie, który powoli nabiera wymarzonych kształtów, chociaż kilka rzeczy jeszcze w nim brakuje.
W końcu wszystkie nasze skorupy, szkła i książki mają swoje miejsce, które zapewniła im i nam niezastąpiona Ikea ;)
W rogu, obok przeszklonej witrynki ze skorupami zarezerwowałam miejsce na stojącą lampę z pięknym, materiałowy abażurem z frędzlami - taką w starym stylu. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się ją upolować ;)
Na metalowej witrynce stoi samowar przytargany ze strychu domu rodzinnego męża, podobnie jak stare radio. Telewizor stoi natomiast na stoliku zrobionym z maszyny do szycia, który z kolei przyjechał do nas z mojego domu rodzinnego :) Uwielbiam takie "strychowe" przedmioty z duszą.
Druga strona salonu jest troszkę mniej "zabudowana". Ściana nad kanapą zieje okropną pustką, którą mam zamiar zapełnić ogromnym lustrem a pod nim półką, na której będą stały świece. Takim oto zabiegiem chciałabym optycznie powiększyć pomieszczenie a światło świec odbijające się w lustrze, doda mu tylko uroku.
Jeszcze sama nie wiem, czy lustro powinno być w prostej drewnianej ramie, czy też w takiej bogato rzeźbionej.
Pozdrawiam!
Ewela
W końcu wszystkie nasze skorupy, szkła i książki mają swoje miejsce, które zapewniła im i nam niezastąpiona Ikea ;)
W rogu, obok przeszklonej witrynki ze skorupami zarezerwowałam miejsce na stojącą lampę z pięknym, materiałowy abażurem z frędzlami - taką w starym stylu. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się ją upolować ;)
Na metalowej witrynce stoi samowar przytargany ze strychu domu rodzinnego męża, podobnie jak stare radio. Telewizor stoi natomiast na stoliku zrobionym z maszyny do szycia, który z kolei przyjechał do nas z mojego domu rodzinnego :) Uwielbiam takie "strychowe" przedmioty z duszą.
Druga strona salonu jest troszkę mniej "zabudowana". Ściana nad kanapą zieje okropną pustką, którą mam zamiar zapełnić ogromnym lustrem a pod nim półką, na której będą stały świece. Takim oto zabiegiem chciałabym optycznie powiększyć pomieszczenie a światło świec odbijające się w lustrze, doda mu tylko uroku.
Jeszcze sama nie wiem, czy lustro powinno być w prostej drewnianej ramie, czy też w takiej bogato rzeźbionej.
Pozdrawiam!
Ewela
sobota, 15 sierpnia 2015
wtorek, 4 sierpnia 2015
Zmiany, zmiany, zmiany...
Witajcie po dłuższej przerwie! Praktycznie przez cały lipiec prawie nie zaglądałam do komputera a te kilka lipcowych postów to był efekt wcześniejszego ich zaplanowania.
Jak wiecie moje życie trochę się zmieniło - już nie jest nas dwoje, ale troje :) A ten trzecie okazuje się być najbardziej wymagający członkiem naszej małej rodzinki.
Pewnie kiedyś podzielę się z Wami kilka razy spostrzeżeniami dotyczącymi macierzyństwa w moim przypadku, ale jedno mogę stwierdzić - spodziewałam się armagedonu a póki co nie ma nawet katastrofy ;)
Nasz synek okazał się być dla nas bardzo łaskawy. Spodziewałam się, że będę chodziła niedospana jak zombie oraz że będę się wypłakiwała po kątach a tymczasem okazało się, że mam nawet trochę czasu na szydełkowanie ;)
Oczywiście szydełkowanie owo będzie w wersji odrobinę okrojonej, ale będę się starała wrócić do poprzedniego, blogowego rytmu :)
Pozdrawia Was rześko, bo rześkości trzeba nam wszystkim w te upały :)
Ewela
Jak wiecie moje życie trochę się zmieniło - już nie jest nas dwoje, ale troje :) A ten trzecie okazuje się być najbardziej wymagający członkiem naszej małej rodzinki.
Pewnie kiedyś podzielę się z Wami kilka razy spostrzeżeniami dotyczącymi macierzyństwa w moim przypadku, ale jedno mogę stwierdzić - spodziewałam się armagedonu a póki co nie ma nawet katastrofy ;)
Nasz synek okazał się być dla nas bardzo łaskawy. Spodziewałam się, że będę chodziła niedospana jak zombie oraz że będę się wypłakiwała po kątach a tymczasem okazało się, że mam nawet trochę czasu na szydełkowanie ;)
Oczywiście szydełkowanie owo będzie w wersji odrobinę okrojonej, ale będę się starała wrócić do poprzedniego, blogowego rytmu :)
Pozdrawia Was rześko, bo rześkości trzeba nam wszystkim w te upały :)
Ewela
Subskrybuj:
Posty (Atom)