wtorek, 26 stycznia 2016

Z czego w Happy Forms się dzierga.

Często w mailach i komentarzach pytacie z jakiej włóczki dziergam. Postanowiłam więc dzisiaj krótko napisać z czego i dlaczego akurat z tego :)


Tak naprawdę od dłuższego już  czasu jestem wierna jednej włóczce, w którą zaopatruję się w zwykłej, stacjonarnej, małej pasmanterii, gdyż ciężko jest ją znaleźć w sklepach internetowych. Jest to włóczka Medusa polskiej frmy Xima. Jest to mieszanka 80% bawełny i 20% akrylu - jak dla mnie kombinacja idealna. Dobrą alternatywą dla niej jest także włóczka Medina, którą możecie bliżej poznać tu. Zarówno Medusy jak i Mediny używam do robienia pledów, poduszek, łapek kuchennych, girland. Obydwie cudownie sprawdzają się w praniu w pralce: kolory nie blakną a robótki nie tracą swojego kształtu. Sprawdziłam to doświadczalnie! Pledy, których używam czy kocyki mojego synka piorę regularnie i cały czas wyglądają naprawdę dobrze. Co jest dla mnie także bardzo ważne włóczka ta nie ma żadnego połysku tak jak często 100% bawełny powszechnie dostępne w Polsce.






 Częstym zarzutem wobec Medusy jest to, że nie jest dobrze skręcona i się rozdwaja. Nie zaprzeczam. Na początku faktycznie trochę mi to przeszkadzało, ale przebrnęłam przez to i teraz naprawdę nie zamieniłabym jej na żadną inną. Medusa jest moim osobistym zdaniem idealna do szydełka nr. 4 i takim z niej dziergam :) Jest także cieńsza wersja - Kordek, idealny do szydełka 2,5.

Czasami jednak, zupełnie sporadycznie miewam skoki w bok ;). Wtedy zwracam się ku włóczce Jeans Yarnart.  Jest to mieszanka 55% bawełny i 45% akrylu. Większa ilość akrylu sprawia, że włóczka jest delikatniejsza, miła i lekka. Fajnie sprawdzi się przy dzierganiu pledów, np. dla dzieci. Swoją "konsystencją" i fakturą jest bliższa włoczkom akrylowym niż bawełnianym.




Bardzo przyjemnie się z niej dzierga, nic się nie rozdwaja, ale w praniu już nie zachowuje się tak fajnie. Kolory lekko się "spierają". Po pierwszym praniu w pralce w 30 % i na zmniejszonym wirowaniu kocyki mojego synka straciły bardzo dużo z miękkości, którą miały zaraz po wydzierganiu i tak już im zostało. Istotną jej zaletą jest baaaardzo duży wybór kolorów i powszechna dostępność. Jest sprzedawana w motkach 50 - gramowych.


Teraz czas na koronki. Nie będzie to dla nikogo, kto choć trochę ma do czynienia z szydełkiem zaskoczeniem - używam tylko i wyłącznie kordonków polskiej firmy Ariadna. Do romantycznych koronek polecam kordonek Muza w najcieńszej wersji a jeżeli lubicie tak jak ja poszaleć z kolorami przy koronkach - kordonki Kaja i Maja :) I tyle w tym temacie. Uwielbiam je bo są "miękkie" , w przeciwieństwie np. do kordonka Maxi. 





Mam nadzieję, że chociaż trochę Wam pomogłam. Jestem ciekawa jakie włóczki i kordonki Wy najbardziej lubicie i polecacie? 

Pozdrawiam
Ewela

3 komentarze:

  1. Fajny artykuł. Ja nie mam jeszcze dużego doświadczenia z włóczkami. Dziergałam z Yarnart jeans właśnie , przymierzam się do kotka a teraz kupiłam motek Mimozy. Zobaczymy jak się sprawdzą w praniu.
    Pozdrawiam i dzięki za post :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem wielką fanką kordonków z Ariadny. Czasem robię skoki w bok do wyrobów czeskich czy tureckich, ale i tak zawsze wracam do nitek z Łodzi. Do szaleństw kolorystycznych nadają się idealnie, szczególnie kordonek Karat, który kocham - mimo jego wad - za przebogatą paletę barw.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Ewelina! :-) Przyjdzie czas, że znów coś większego wydziergam (większego niż poduszka, z Twoimi pledami nie będę konkurować :-) i wtedy wrócę do tego wpisu. Fajnie, że polecane przez Ciebie włóczki są bez połysku. Kiedyś kupiłam przez internet takie lekko połyskujące.. nie są złe, ale wolę mat :-) Pozdrawiam ciepło! :-)

    OdpowiedzUsuń