sobota, 28 maja 2016

Co w szydełku piszczy, czyli weekendowa zajawka.



Pozdrawiam!
Ewela

środa, 18 maja 2016

Recykling włoczkowy w moim wykonaniu - czyli prucie i dzierganie na nowo.

Mam tak, że mam bardzo dużo szydełkowych pomysłów. Mój dom nie wytrzymałby tego natłoku. gdybym wszystko dziergała z nowych włóczek a starsze prace chomikowała.


 Dlatego też często dokonuję remanentu swoich zasobów a następnie zabieram się za włóczkowy recykling. Czyli w skrócie - pruję i dziergam na nowo :)

Ostatnio potrzebowałam sporo niebieskiej włóczki na mój boho pled do sypialni. 


Sporą jej część uzyskałam prując dwie poszewki na poduszki, z których pozostały mi takie oto kółeczka.


Kółeczka też postanowiłam wykorzystać.


I takim oto sposobem powstało kolorowe, bawełniane poncho w kolorach idealnych na letnie wieczory :)




Mam nadzieję, że będzie się dobrze nosiło ;)

Pozdrawiam kolorowo!
Ewela

środa, 11 maja 2016

Jestem szydełkomianiaczką i dobrze mi z tym.

Jak to się stało, że zaczęłam szydełkować?
 Co lubię najbardziej szydełkować?
 Dlaczego akurat szydełko?



Szydełkowania nauczyła mnie moja babcia. Miałam wtedy 13 czy 14 lat i umiejętność ta była niezbędna  na jedne z zajęć z tzw. Techniki. Od razu załapałam bakcyla i tworzyłam przedziwne i przekolorowe serwetki, które wymyślałam sama. Nie było to wytwory mocno skomplikowane i szczególnie udane, ale były i były moje :)


Potem nastąpiła długa przerwa, szydełko wylądowało gdzieś na dnie szuflady. W międzyczasie próbowałam robić na drutach, ale dwa druty to zdecydowanie za dużo a jedno szydełko było w sam raz :) 
Któregoś dnia po latach, gdy wynajęliśmy z moim obecnym małżonkiem pierwsze mieszkanie zapragnęłam mieć ładną firankę. I tak mi wpadło do głowy, że może ją sobie wydziergam. Zakupiłam więc nitkę i szydełko i zaczęłam. Dziergałam i dziergałam długo, nawet ją ukończyłam. Ale mi się nie spodobała i powstało z niej kilka serwetek :)


Serwetek zaczęło przybywać i przybywać i zapragnęłam czegoś więcej :) Zabrałam się więc za dzierganie łapek kuchennych i podkładek. Ale i to było dla mnie za mało. I tak oto doszło do pierwszych, dosyć nieudolnych prób z szydełkowymi kwadratami i ich łączeniem. Powoli, powolutku zaczęły powstawać pledy i poduszki i to je najbardziej lubię dziergać.


Co w szydełku lubię najbardziej? Jeżeli ktoś kocha kolory tak jak ja, szydełko może dać naprawdę dużo frajdy! Kolorowe włóczki można łączyć ze sobą na tysiące sposobów. Kolory odmieniają a odpowiedni ich dobór  w szydełkowej robótce potrafi całkowicie odmienić jej charakter.



Czasami korzystam z gotowych wzorów, ale zazwyczaj "ulepszam" je po swojemu. Tworzę także swoje własne i to daje mi największą satysfakcję. Uwielbiam tą robotę :D


Mój dom pełen jest moich robótek - pledów, poduszek, serwetek, obrusów... Szaleństwo... ;)


A jakie Wy macie pasje? Jak się zaczęła Wasza przygoda z nimi? Co najbardziej w nich lubicie?


Pozdrawiam
Ewela

piątek, 6 maja 2016

Jak ja mieszkam.

Marzę o domu. Najlepiej drewnianym. Ze sporym kawałkiem ogródka. Ale nie takiego wypielęgnowanego i przyciętego na miarę. Ogródka z niezapominajkami, z krzakami bzów i jaśminu, z malwami i paprociami. Marzę o sypialni na poddaszu tegoż domu, z której byłoby wyjście na niewielki taras, z którego widok rozciągałby się na zieleń - może na las, może na łąki, może na pola... A tymczasem budynek, w którym mieszkam wygląda tak:


A widok z mojego balkonu wygląda tak:


Nie chciałam, aby moje mieszkanie było kolejną, blokową klitką. Wiem też jednak, że wolnostojący dom daje dużo więcej możliwości aranżacyjnych. Na przykład w naszym mieszkaniu nigdy nie spełnimy marzenia mojego małżonka o wielkim, 1000 - litrowym akwarium, czy mojego o wspomnianej wyżej sypialni na poddaszu z tarasem. Nie będziemy też mieli łazienki z wolnostojącą wanną, która byłaby bardziej pokojem kąpielowym niż łazienką.


Często, gdy mam jakieś pomysły związane z urządzaniem naszego mieszkania słyszę od innych: "Ale jak to? W bloku chcesz coś takiego zrobić?", "No w domu to może i tak, ale nie w bloku". Tak też jest z moją wymarzoną kuchnią, w której zamiast standardowych szafek byłyby takie murowane z cegły. No ale dlaczego nie? Kto powiedział, że w bloku nie można urządzić przytulnego, sielskiego i oryginalnego mieszkania, w którym czujemy się prawie jak w wiejskim domku?


Ja cały czas staram się to osiągnąć z lepszymi lub gorszymi wynikami. Zamiast ogrodu mam balkon, który co roku staram się obsadzić kwiatami, każde pomieszczenie w mieszkaniu staram się urządzić tak, aby goście, którzy nas odwiedzali nie czuli się w nim jak w kolejnej blokowej klitce. Wiem, że po części udaje mi się to, ale czasami, zupełnie przypadkiem okazuje się, że blokowe naleciałości wygrywają.




Ręka w górę,  kto mieszka w podobnych okolicznościach :) Czy Wy także staracie  się odejść od blokowych standardów aranżując Wasze mieszkania? Może macie jakieś sprawdzone i ciekawe sposoby na to? Jestem ich bardzo ciekawa.

Pozdrawiam
Ewela