W końcu wszystkie nasze skorupy, szkła i książki mają swoje miejsce, które zapewniła im i nam niezastąpiona Ikea ;)
W rogu, obok przeszklonej witrynki ze skorupami zarezerwowałam miejsce na stojącą lampę z pięknym, materiałowy abażurem z frędzlami - taką w starym stylu. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się ją upolować ;)
Na metalowej witrynce stoi samowar przytargany ze strychu domu rodzinnego męża, podobnie jak stare radio. Telewizor stoi natomiast na stoliku zrobionym z maszyny do szycia, który z kolei przyjechał do nas z mojego domu rodzinnego :) Uwielbiam takie "strychowe" przedmioty z duszą.
Druga strona salonu jest troszkę mniej "zabudowana". Ściana nad kanapą zieje okropną pustką, którą mam zamiar zapełnić ogromnym lustrem a pod nim półką, na której będą stały świece. Takim oto zabiegiem chciałabym optycznie powiększyć pomieszczenie a światło świec odbijające się w lustrze, doda mu tylko uroku.
Jeszcze sama nie wiem, czy lustro powinno być w prostej drewnianej ramie, czy też w takiej bogato rzeźbionej.
Pozdrawiam!
Ewela
Ach ta Twoja żółta kanapa....jest niesamowita!! I oc zywiście wszystkie te Twoje dzierganinowe dodatki! Mają klimat:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na pewną akcję - uprzedzam, że temat dotyczy nas wszystkich, a nie należy do tych dobrych...niestety, więc myślę że trzeba coś z tym zrobić....i zacząć można właśnie od takich "drobiazgów".
Masz dzidziusia? Gratuluję.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post. Nie martw się przerwą, na pewno nadrobisz i będzie cudownie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam w moje skromne, artystyczne progi: kopytkowa.blogspot.com
Ale masz tam ładnie :) Świecznik mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńTo radio mnie oczarowało :)
OdpowiedzUsuń